Jezus pokarmem

To niewyobrażalne, że Pan Bóg jest tak bliski człowiekowi! Daje się w Eucharystii po prostu zjeść, wchodzi niejako do wnętrza i wypełnia nasze tkanki od środka. Staje się pokarmem, już nie tylko dla duszy, ale i dla ciała. Wydawało mi się to kiedyś zupełnie abstrakcyjne.

Jak to? Taki wszechmogący i wszechobecny Bóg przychodzi do mnie – kogoś tak małego, nieistotnego w perspektywie całego świata. Ale to myślenie zmieniło się po jednej z wielu podobnych do siebie i niczym nie wyróżniających się Mszy świętej. Przyszłam na nią wyjątkowo zmęczona i głodna po całym ciężkim dniu, gdzie nawet nie miałam czasu porządnie zjeść. Zupełnie nie umiałam się skupić na liturgii słowa, na modlitwie, myśląc tylko o powrocie do domu i jakimś obfitym posiłku, który sobie wtedy przygotuję. I tu Jezus przyszedł w niespodziewany sposób i zaskoczył mnie i mój organizm całkowicie. Po Komunii świętej, czyli przyjęciu Ciała Chrystusa, głód minął całkowicie. Pan Jezus pokazał mi bardzo wyraźnie i wręcz zmysłowo, że to on jest Prawdziwym Pokarmem, tym najważniejszym, najpotrzebniejszym, może nie tyle jedynym jakiego potrzebuję, bo w końcu musimy się odżywiać, aby żyć i mieć siły, ale hierarchia wartości powróciła na właściwe miejsce. W końcu nie samym chlebem żyje człowiek i o tym się przekonałam dobitnie.

Chwała Panu!
Kasia

Print your tickets