Moc modlitwy

Swoje pierwsze spotkanie z Jezusem przeżyłam w dość wczesnych, młodzieńczych latach. Już na początku gimnazjum pojechałam na pierwsze rekolekcje, co roku następowały kolejne. Każdy rok wyglądał podobnie –wyjazd, dużo postanowień, mija kilka miesięcy i wracam do ‘starego’ życia. Podejmowałam próby regularnej modlitwy, ale zawsze gorliwości wystarczało mi maksymalnie na miesiąc.

Dorastałam, popełniając kolejne błędy i przekraczając następne granice. Widziałam, że Bóg przemienia życie ludzi wokół mnie, nadaje mu sens, którego w swoim nie widziałam. Sama byłam tego świadkiem. Cały czas mniej lub bardziej intensywnie szukałam Go w swoim życiu, chciałam Go zaprosić do swojej codzienności.

Jednocześnie nie miałam w sobie pragnienia modlitwy. Modliłam się pobieżnie, sporadyczne Namioty Spotkania, byle jak uczestniczyłam we Mszy. Teraz widzę, że nigdy nie próbowałam budować z Jezusem relacji. Czekałam, oczekując mi należnej łaski – nie dając z siebie właściwie nic.

Kiedyś na modlitwie wstawienniczej usłyszałam proste słowa: ”Módl się!”. Niby nic wielkiego, ale od tego momentu pragnienie modlitwy zaczęło we mnie się rodzić. Nie przyszło od razu, minęło sporo czasu, ale w końcu podjęłam ten trud, a Jezus umacniał mnie swoją obecnością! Na jednej z adoracji namacalnie czułam, jak podtrzymuje mnie i mogę dalej klęczeć pomimo okropnego bólu pleców.

Dziś wiem, że w moje życie bez modlitwy nie ma sensu. Przychodzą na myśl słowa, że modlitwa jest jak oddychanie. Pan daje mi łaskę dostrzegania owoców mojej modlitwy. Widzę, jak przemienia ona moją rodzinę. Mam w sobie siłę, by świadczyć o tym, że żyję z Jezusem na co dzień. Świadczyć o tym w radości, której kiedyś tak bardzo mi brakowało. Dzięki modlitwie staję się narzędziem Ducha Świętego we wszystkim, co robię we Wspólnocie i dla drugiego człowieka. A przede wszystkim – to dzięki modlitwie mogę powiedzieć, że nareszcie mam relację z Jezusem! 🙂

Alleluja!

Print your tickets