Posługa w Jadłodajni u Braci Kapucynów

Od listopada poprzedniego roku czwartkowe poranki to wyjątkowy czas dla studentów z Oazy Akademickiej. Spotykamy się w jadłodajni u Braci Kapucynów na Miodowej, aby swój czas i zaangażowanie ofiarować na rzecz potrzebujących osób. Z podwiniętymi rękawami i uśmiechami na twarzy pomagamy w przygotowywaniu posiłków i ich wydawaniu – dla każdego znajdzie się jakieś zadanie.

Czas spędzony na tym wolontariacie napawa radością z pomagania i uwrażliwia na drugą osobę, dlatego serdecznie zachęcamy do dołączenia!

Za akcję odpowiada nasza Diakonia Miłosierdzia z siostrą Vianneyą na czele.

Siostra Vianneya dzieli się refleksjami na temat posługi:

Za każdym razem, kiedy przychodzę do jadłodajni po przywitaniu słyszę słowa brata Szymona. „Siostro, nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że jesteście. Jak wielką pomocą jesteście dla nas. Kawał dobrej roboty robicie dla naszych podopiecznych”. I wiem, że nie są to słowa wypowiedziane od tak, że kryją w sobie ogromna wdzięczność braci oraz wszystkich zaangażowanych w posługę. Naprawdę jesteśmy tam potrzebni.

Jestem dumna z nas, że od listopada udaje się nam regularnie, co czwartek służyć. I wiem, że niektórzy z nas częściej tam zaglądają. Tak, to kosztuje, w tym czasie moglibyśmy robić mnóstwo innych rzeczy, bardziej lub mniej pożytecznych. Tak, to kosztuje, zwłaszcza wtedy, kiedy następnego dnia czeka na nas (WAS) kolokwium czy egzamin.

Jednak jestem przekonana, że każdy, kto tam był, doświadczył wiele radości oraz poczucia, że dając jednocześnie sam wiele otrzymał. Zawsze bardzo urzekają mnie międzypokoleniowe rozmowy o sprawach mniej lub bardziej ważnych, o Bogu, które toczą się przy krojeniu ziemniaków, obieraniu warzyw, czy nalewaniu zupy. To jest również czas, kiedy możemy lepiej poznać siebie nawzajem.

Posługa w jadłodajni jest też dla mnie szkołą bezwarunkowej miłości. Ciepły posiłek nie zmienia życia bezdomnych, nadal nimi pozostają. Czasami brakuje słowa dziękuję, czasami pojawia się narzekanie, że coś nie smakuje. Nam też się to zdarza. Myślę jednak, że ten przysłowiowy talerz zupy i kromki chleba są potrzebne, są konieczne. I niczego w zamian nie oczekuję.

Wiem, że z racji zajęć wielu z was nie może się zaangażować w to dzieło, ale na jadłodajni nie kończy się możliwość posługiwania. Jest wiele przestrzeni, w których możemy stać się darem dla innych i wiem, że tak się w waszym życiu dzieje.

Jeszcze raz wielkie dzięki dla WAS!!! Pięknie z Wami być.

Print your tickets